piątek, 27 marca 2015

czwartek, 19 marca 2015

Drogi mieszkańcu Gminy Krzeszowice!
Jeśli posiadasz w swoich zbiorach ciekawe zdjęcia lub dokumenty
odwiedź MGBP w Krzeszowicach
i przyczyń się do tworzenia naszego
CYFROWEGO ARCHIWUM REGIONALNEGO !!!
                                                                         
                                              Zapraszamy

wtorek, 17 marca 2015

Promocja książki "Pod okupacją. Listy"

Wieczór wspomnień o Profesorze Kazimierzu Wyce
i promocja książki „Pod okupacją. Listy”
w Krzeszowickiej Bibliotece

Oto Miejsko-Gminna Biblioteka im. Kazimierza Wyki w Krzeszowicach, 
5 marca wieczorem. Czekamy na niezwykłych gości. Za chwilę pani Dyrektor Danuta Hubisz-Rudel ich przedstawi. 
Do miasteczka dzieciństwa wróciły córki profesora Kazimierza Wyki: Marta, profesor polonistyki UJ i Małgorzata, artysta plastyk i graficzka - z mężami oraz Maciej Urbanowski, redaktor tomu „Pod okupacją. Listy”. 
Będziemy uczestniczyć w promocji tej niezwykłej i ciekawej książki. Piękną jej recenzję napisała Maria Ostrowska w „Magazynie Krzeszowickim” z
15 stycznia br. Będziemy też świadkami powrotu do krzeszowickich lat dziecinnych i zastanawiać się, jak w ten wojenny czas wyglądało Miasteczko, gdzie mieściła się poczta, na którą przychodziły listy od przyjaciół Kazimierza Wyki, jak bardzo zmieniła się ulica Targowa, na której jego ojciec miał swój tartak, jak wyglądały najpiękniejsze wille na ulicy Niecałej (dziś Andrzeja Stopki)…
Głównym jednak przedmiotem rozmowy tego wieczoru była książka opracowana na podstawie pomysłu Marty Wyki przez Macieja Urbanowskiego. I to oni właśnie w pierwszej kolejności przedstawiali drogę do powstania tej publikacji i jej interpretację. Maciej Urbanowski opowiadał o bardzo bogatym archiwum profesora Wyki, w którym znaczącą pozycję stanowią świetnie zachowane listy. Praca redaktora polegała na wyborze, układzie i przede wszystkim na znakomitych przypisach i komentarzach wyjaśniających m.in. tajemnice ezopowego języka oraz przedstawiających bohaterów tej epistolograficznej opowieści. Jest ich bardzo wielu; ci najważniejsi, to: Jerzy Andrzejewski, Stefania Baczyńska, Tadeusz Gajcy, Karol Irzykowski, Karol Ludwik Koniński, Czesław Miłosz, Jerzy Turowicz i oczywiście Kazimierz Wyka. Nie zawsze łatwe było odczytanie ręcznie pisanych listów, a tylko ręcznie pisane, jak twierdził Jerzy Turowicz, są prawdziwie osobiste, jak dotknięcie ręki, spojrzenie w oczy. Do listów dodana została m.in. wspaniała recenzja wierszy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, sławny „List do Jana Bugaja” Wyki zamieszczony w podziemnym „Miesięczniku Literackim”. To on wyznaczył drogi interpretacji tej poezji: wizjonerskiej i intelektualnej, młodzieńczej i artystycznie dojrzałej, osobistej, intymnej i odczytującej katastroficzny sens dziejów.
Maciej Urbanowski widzi w tej książce swoiste silva rerum, wielogłos pisarzy
i pokoleń, tematów i wątków. Widzi też niezwykłą opowieść o przyjaźni ludzi, którzy dzielą się swoimi ideami, wrażeniami z lektur, ale też swoją codziennością, troskami i radościami. Opowiadają o narodzinach dzieci,
o chorobach, kłopotach finansowych. Pomagają sobie w zdobyciu podstawowych artykułów: ziemniaki na zimę, rumianek do tytoniu, z którego kręci się papierosy, spirytualia do nacierania kolana, a może jednak do picia itd.
Dla Marty Wyki z książki wyłania się nowe literackie terytorium okupacyjne – oto poza Warszawą, na prowincji pulsuje także życie intelektualne. Oto do Krzeszowic, do Rudawy, gdzie mieszkał wybitny myśliciel religijny i pisarz, Karol Ludwik Koniński, do Goszyc Jerzego Turowicza wędrują listy, myśli
i idee. Z Warszawy do Krzeszowic przyjeżdżają Jerzy Andrzejewski i Czesław Miłosz. Wchodzą do krzeszowickiego ogrodu jak w krainę niewinności
i dzieciństwa, zrzucając z siebie ciężar tamtego warszawskiego okupacyjnego koszmaru, zawiązują swoisty triumwirat, zwracają twarze ku słońcu. Książka jest także dla Pani Profesor opowieścią o przyjaźni ludzi pochodzących
z różnych środowisk społecznych: Kazimierz Wyka – „syn kupca drzewnego” (tak chętne o sobie mówił) spotyka się z warszawskim inteligentem – Jerzym Andrzejewskim i z Czesławem Miłoszem – obywatelem Wielkiego Księstwa Litewskiego. Po wojnie ich drogi się rozeszły. Szacunek i zainteresowanie najprawdopodobniej pozostały, ale bliskość duchowa i więzi intelektualne
w tamtej przedwojennej i wojennej formie już się nie odnowiły.
W książce jest zapis codzienności, prywatności, ale zawiera się w niej także tragedia pokolenia, swoisty koniec świata. Klęska Powstania Warszawskiego, śmierć młodych poetów, o których tak dużo mówi się w tych listach, to tragiczny finał, zatopienie Atlantydy. Pani Marta, a potem także inni zgromadzeni tego wieczoru w bibliotece zwracali uwagę jednak na bardzo pozytywny i humanistyczny przekaz „Listów…”. Oto w sytuacji strasznej wojny, pociągów jadących przez Rudawę i Krzeszowice do Oświęcimia, tragedii warszawskiego i krakowskiego getta, bohaterowie tej korespondencji: pisarze, poeci, krytycy, intelektualiści czytają, kształcą się, dyskutują o książkach filozoficznych, biorą udział w tajnym nauczaniu, oglądają spektakle Tadeusza Kantora, planują swoją powojenną działalność, przygotowują do druku prace naukowe. Kazimierz Wyka pracuje nad „Modernizmem polskim”, esejami
o Norwidzie, pisze opowiadania. Karol Irzykowski opracowuje podręcznik literatury dwudziestolecia międzywojennego, niestety nie zdąży, umiera pod koniec wojny. To jest ich zwycięstwo nad totalitaryzmem, zwycięstwo humanizmu i niezależnej myśli. Sądzę, że to właśnie okazało się najbardziej niezwykłym przesłaniem dla czytelników obecnych w bibliotece.
Zwracano uwagę na bogactwo wiedzy o tamtym „życiu na niby”, o codzienności okupacyjnej, nie tej bohaterskiej, a jednak wymagającej dzielności, o magii miejsca, o sytuacjach zabawnych i wzruszających. Jest więc list „wczoraj urodzonego” rezolutnego Marcinka Andrzejewskiego i dwa przejmujące listy Tadeusza Gajcego, który przeprasza za natarczywość, ale nie może czekać, wie, że ma mało czasu. Niezwykle wzruszające okazały się oczywiście listy Stefanii Baczyńskiej i jej testament. Z podziwem podkreślano fakt, że Kazimierz Wyka, trzydziestokilkuletni krytyk i młody pracownik naukowy cieszył się tak wielkim szacunkiem i zaufaniem zarówno dojrzałych już twórców, jak i tych najmłodszych i najzdolniejszych z pokolenia Kolumbów.
Była jeszcze jedna bohaterka tego spotkania, pani Maria Ostrowska, która swoja recenzją i wykładem dla młodzieży z Liceum wprowadziła książkę
w świadomość czytelniczą naszego miasta i jednocześnie przypomniała w styczniu o 40 rocznicy śmierci  Kazimierza Wyki. Pani Maria przekazała córkom Profesora artykuły, które w ostatnich latach i tygodniach zostały mu
w Krzeszowicach poświęcone. Zapewniła, że w rodzinnym mieście żyje pamięć o nim, zainteresowanie i szacunek. Może już niedługo będziemy mogli usiąść na ławeczce obok Profesora na Placu Kulczyckiego – są starania, trwają rozmowy. 
W maju, w czasie Tygodnia Bibliotek będziemy szerzej mówić o działalności i twórczości Kazimierza Wyki, oglądać wystawę i film jemu poświęcone.
Potem, na zakończenie spotkania dziękowaliśmy za książkę, za wizytę, za otrzymane od Pani Małgorzaty pamiątkowe i rocznicowe ekslibrisy; ustawialiśmy się z książkami w kolejce po autografy.
Mam wrażenie, że odbyliśmy podróż w czasie. Zobaczyliśmy tamto miasteczko, uśmiechniętych młodych ludzi siedzących na deskach tartaku ojca Kazimierza Wyki. Zobaczyliśmy, jak on sam szybkim krokiem zmierza do tajemniczego domu w Rudawie, w którym wisiały na ścianach obrazy Witkacego… To była wzruszająca i magiczna podróż…                           


 Teresa Nowak